
Biała kartka i długopis – oto jak się zaczyna każda kolejna przygoda. To właśnie widzisz na początku. Powróciłem do świata żywych! W końcu. Jak na ironie, tuż po tym jak nakreśliłem tekst o mechanizmach trafiłem do szpitala.. Nie, nie będę narzekał na wenflony w lewym nadgarstku i tym podobne gady. A o czym warto powiedzieć?
[Kilka niespodzianek miałem w zanadrzu, ale teraz tak się zastanawiam o którą dokładnie mi chodziło – uzupełnienie, rok 2019] To tyle słowem wstępu, które toteż napisałem już jakiś czas temu. Czas powitać teraźniejszość.
Tytuł z jednej strony symbolizuje gonitwę zagubionych, zadufanych w sobie śmiertelników ku stylowi lepszego życia [ohhh, tak, uwielbiam powtarzające się nawiązania do Fight Club’u 😛 ]. Sami nie wiedzą czego chcą. To o nich sądze. Jako wyraz swego zrozumienia i reakcje gram z nimi berka. Tak, tak. Człowiek ironia. Miast śmiać się, nie zostawiam w spokoju i na pastwę wygłodniałemu przeznaczeniu, tylko bawię się z nimi. Tańczę. Jednocześnie świadom tego co sam robię, spaceruję podczas gdy inni bezskutecznie próbują mnie dogonić biegnąc za mną. Choć raz chciałem wytłumaczyć symbolikę tytułu posta. Nie mogę być człowiekiem zagadką – takowy już istnieje w Batmanie. ; )

No właśnie. Falsetto. To słowo na, którym bym się nieco zatrzymał. Wielce zastanawia mnie muzyczna konwencja dwudziestego-pierwszego wieku. A będąc ścisłym – coraz mniej zastanawia. Większość ludzi, których spotykam/znam jest marną i fałszywą kopią kogoś. W ich muzyce nie słychać żadnych prawdziwych emocji czy przemyśleń. Co też ten Kielan gada? Jak muzyka może mieć przemyślenia. [tak, chodzi mi o same dźwięki, choćby gitary] To właśnie ta granica, która dzieli trzy grupy ludzi w dokładnie takiej kolejności – ścisłowców, humanistów, architektów sztuki. Najłatwiej jest zrozumieć grupę przyległą. Człowiek sztuki potrafi upchnąć symbole, przeżycia, kreacje, konwencje, przemyślenia, doświadczenia, WSZECHOBECNĄ W JEGO UMYŚLE EKSTAZĘ WYNIKŁĄ Z TWORZENIA swego dzieła. Jego atrybutem głównym jest prawdziwość – to coś, czego brak większości ludzi. Zacytujemy kochanego Kurta „Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest.”, a może pana Tylera Durdena „Wszystko jest kopią kopii jeszcze innej kopii”. Rzemieślnik kieruje się swym indywidualnym subiektywizmem napędzanym wydźwiękiem jego wnętrza. A co widać na ulicach? Tysiące grajków brzdękających dźwięki Whisky, Wehikułu czasu, Teksańskiego… Szkoda gadać. Już nie wspominam nawet o fakcie iż dzierżą w swych palcach JEDYNIE sztukę operowania akordami, z tymże podróż wzdłuż gryfu kończy się na piątym progu…„no przecież solówki gra się na elektryku”. Nieważne. Ma uwaga jest skupiona na tym jednym, jedynym mistycznym pierwiastku, którym wszyscy słuchacze chcą się delektować, którego tak łatwo zgubić, a którego tak trudno odnaleźć. Ogół jest zaledwie w większości marnym odtwórcą kogoś. Szkoda mi tych utalentowanych jednostek, które na przykład, potrafią idealnie odtworzyć Ryśka, a których dusza w śpiewie nie istnieje.
Zdanie uczczone minutą ciszy.
W bieżącej chwili nie będzie więcej myśli na ten temat. Nie mam siły. Słowa się zlepiają. Tworzą wielki kłębek nic nieznaczących symboli. Gęstwina literek.!!!
PS. Szlak trafił sporo obrazków na blogu. Wkrótce je poprawię. Ogółem zrobię aktualizacje działu fotografia.
[Zaczyna się ogólno-kielanowy wkurw na bloga i linkowanie obrazków… Z tego co pamiętam, to był moment, gdy zacząłem o tym mówić, chociaż nie był to pierwszy raz, gdy wywaliło mi wszystkie zdjęcia. – uzupełnienie, rok 2019]